3. What now? I just can't figure it out.




Siedział na obiedzie. Wszystko co stworzył przez ostatni, niecały tydzień, kiedy nie było Nancy, pękło jak mydlana bańka. Gdy w czwartkowy poranek wesoła Meadowes wpadła do Wielkiej Sali na śniadanie miał od razu złe przeczucia. Przez kilka ostatnich dni znowu zbliżyli się do siebie. Znowu rozmawiali. Znowu zachowywali się jak wcześniej. On mówił do niej "kocie", a  ona się rumieniła. On ją przytulał, a ona odwzajemniała uścisk, rozbudzając w nim za każdym razem chęć pocałowania jej. I jak zwykle wszystko diabli wzięli. Gdy tylko spostrzegła że koło niego siedzi blondynka, stała się  smutna. W sumie, przez te dwa dni, odkąd wróciła Nancy wcale nie było tak źle. Rozmawiali, wymieniali się uprzejmościami typu "Dorcas, podałabyś mi sól?" a potem robił wszystko by tylko dotknąć przelotnie jej dłoni. Poczuć ją.
-Cześć - usłyszał głos czarnej na przeciwko siebie. Dopiero teraz spostrzegł że wszyscy huncwoci i dziewczyny już przyszli na posiłek.
-Gdzie twoje love? - zakpił Remus, na co Black zmarszczył brwi patrząc na niego groźnie.
-Nie mam pojęcia - odburknął, na co przyjaciele parsknęli śmiechem.
-Dziewczyny, w sobotę jest wypad do Hogsmeade. A my nie mamy sukienek na bal bożonarodzeniowy - powiedziała Ruda, na co dziewczyny jęknęły cicho. Zakupy z Lilą były...straszne. Nic jej się nigdy nie podobało. W tym wyglądała za grubo, w tamtym zbyt kolorowo. Syriusz uśmiechnął się szeroko wyobrażając sobie najpierw Dorcas w przebieralni a potem ją w jego ramionach, tańczącą pierwszy taniec.
-Od kiedy są lekcje walca? - zapytał przejęty Peter
-Od przyszłego tygodnia. Nie wiem jak mamy opanować to wszystko w półtora miesiąca - mruknął James. Już od dawna zastanawiał się jak i kiedy zaprosi Lily. Dlatego sobota była idealnym momentem. - Dziewczyny, a może my też z wami pójdziemy? W końcu żaden z nas nie ma szaty wyjściowej - mruknął. Remus pokiwał ochoczo głową patrząc na Ann. Ich relacje były ostatnio...dziwne. Niby zachowywali się jak para, ale nigdy nie nazwała go swoim chłopakiem. A gdy chciał złapać ją za rękę na korytarzu ona zazwyczaj uciekała. Blondynka spojrzała na niego pokrzepiająco.
-Okej. Może weźmiemy Alicję? Jest wielką gadułą, ale ogólnie jest fajna- powiedziała Dorcas mieszając w swoim talerzu.
-Dobry pomysł, bo... - odpowiedział jej James przerywając w pół zdania swoją wypowiedź.
-Dorcas? - usłyszała za sobą znajomy głos - Możemy porozmawiać? - dodał Dean gdy już na niego spojrzała. Uśmiechając się lekko wstała z krzesła i stanęła koło niego. Black zmarszczył brwi starając się usłyszeć o czym rozmawiają, jednak zobaczył jedynie jak posyła mu jeden ze swoich najśliczniejszych uśmiechów, przekręcając przy nim lekko głowę. Zacisnął dłoń na szklance. Kiedyś ten uśmiech był zarezerwowany do Ciebie idioto. Dopóki wszystkiego nie zjebałeś.  Po chwili Meadowes wróciła na swoje miejsce wciąż uśmiechając się jak głupia.
-Cóż. W sobotę dołączę do was dopiero popołudniu. - powiedziała na co Ann klasnęła w dłonie a Lily skrzyżowała swoje rozczarowane spojrzenie z Jamesem. Dalej liczyła na coś co było niemożliwe - że jej przyjaciele wreszcie przejrzą na oczy i będą razem.


"Whatever it is' it's just laughing at me
And I just wanna scream"

* * *

Siedziała od godziny na łóżku zastanawiając się w co się ubrać. Końcowy etap października był dość chłodny co zawężało jej poszukiwania do długich spodni bądź grubych rajstop. W końcu wyczerpana przebieraniem się zdenerwowana zasiadła za wspólną toaletką. Zaklęciem ułożyła włosy w swobodne fale, na samym końcu wiążąc je w wysoki kucyk. Zrobiła lekko mocniejszy
makijaż i ubrała kolczyki. Wzięła do ręki łańcuszek który kiedyś dostała na urodziny od huncwotów i spróbowała go zapiąć. Za którąś z kolei próbą zrezygnowała podchodząc do łóżka i wyjęła z szuflady ciemne, grube rajstopy. Założyła je a na wierzch ubrała czarną, rozkloszowaną spódniczkę. Gdy na czarny stanik miała ubrać czarną bokserkę do pokoju wpadł jak burza James, a za nim Syriusz. W połowie drogi przystanęli widząc Dorcas zakładającą na siebie bluzkę. Łapa poczuł uścisk w sercu widząc jej idealne ciało które kiedyś
mógł bezceremonialnie dotykać.
-Yyy - powiedział Rogacz od razu zasłaniając sobie oczy dłonią.
-Co się stało? - zapytała patrząc na nich. Black dalej stał sparaliżowany
-Szukamy dziewczyn. Gdzieś nam zniknęły - odpowiedział w końcu, a ona zaczęła się śmiać z ich min.
-Tu ich nie ma. - odpowiedziała. - Syriusz, pomóż mi - powiedziała gdy James już wyszedł a Łapa ruszył za nim. Chłopak przystanął i odwrócił się w jej stronę. Zabrała z toaletki łańcuszek po czym wręczyła go chłopakowi odwracając się tyłem do niego i odganiając z pleców włosy. Owszem robiła to specjalnie. Usłyszała jak Black przełyka głośno ślinę. Gdy poczuła że na jej szyi zawisł już wisiorek odwróciła się przodem do niego. Stała stanowczo za blisko. Łapa spojrzał jej w oczy i poczuł nagłą chęć włożenia ręki w jej włosy i przyciągnięcia ją do siebie by móc znowu ją pocałować. Tak jak kiedyś. Uwielbiał całować jej usta. Zdarzyło się to co prawda tylko kilka razy, ale każdy z nich był wyjątkowy. Zaczął przybliżać się do jej warg.
-Łapa, idziesz?

"I found the one, he change my life,
But was it me that changed him?"

* * *

-Mówię Ci! Prawie się całowali - mówił podniecony do Lily. Stali w kolejce u Zonka.
-Ale jak?
-Kurwa, Lily. Po ludzku. Dotykanie warg. O tak! - powiedział, po czym pod wpływem impulsu chwycił jej twarz i pocałował. Ruda zamarła, a on przerażony tym co zaraz może zrobić oderwał się od niej i spojrzał zmartwiony w jej oczy. Dopiero po chwili dziewczyna otworzyła oczy i zerknęła na niego zarumieniona.
-Hmm. No tak. Raczej wiedziałam co to znaczy - mruknęła po czym położyła wszystkie rzeczy do skasowania na blacie, odwracając się do niego tyłem. Zdenerwowany spojrzał do tyłu, na przyjaciół. Wszyscy stali i patrzyli na nich z rozdziawionymi buziami i ściągniętymi brwiami. Rogacz tylko się wyszczerzył.


"What now?
I just can't figure it out"

* * *

Siedziała w miodowym królestwie którąś z kolei godzinę. I mogła szczerze przyznać że bawiła się niesamowicie. Postanowiła nawet odpuścić sobie zakupy, i poprosić huncwotów żeby wypuścili ją w tygodniu jakimś tajnym przejściem. Dean był.. zabawny, przystojny, miły. I wcale nie działało na nią piwo. Po prostu dobrze się bawiła. Spojrzała na zegarek. Na dworze zrobiło się szaro, a wypad do Hogsmeade dobiegał końca.
-Chyba muszę się zbierać. Obiecałam dziewczynom że z nimi wrócę. Już i tak będą wściekłe że nie byłam na zakupach - powiedziała, na co zawiedziony chłopak pokiwał głową.
-Odprowadzę Cię do nich - odpowiedział wstając. Oboje ubrali jesienne kurtki i wyszli przed miodowe królestwo podchodząc do sklepu Maddam Falith, która projektowała i szyła suknie. Już po chwili dojrzała z daleka chłopaków i dziewczyny czekających na nią. Lily pomachała im, na co Dean z lekkim oporem odmachał, a Dorcas skinęła głową. Zatrzymali się w pewnej odległości od nich.
-Było bardzo miło. Może to powtórzymy? - zapytał, na co ona się uśmiechnęła.
-Jasne. Tym razem ja postawie Tobie piwo
-Chyba oszalałaś. - powiedział, po czym wyciągnął dłoń i zabrał z jej czoła zbłąkany kosmyk włosów. Czarna zamarła czując co chłopak chce zrobić. Nie była pewna czy chce do tego stopnia wykorzystać Deana w swoim planie o zazdrości Syriusza, ale nim zdążyła wszystko przemyśleć i zareagować, on przysunął się do niej, i pocałował zostawiając swoją dłoń przy jej policzku.

"The more i swear I'm happy, the more that I'm feeling alone"

* * *

Stał i obserwował, jak JEGO Dorcas obściskuje się z tym cholernym gnojkiem. Zastanawiał się jak do tego doszło? Gdy w końcu oderwali się od siebie, i wymienili uśmiechami dziewczyna podeszła do nich, wciąż patrząc na swoje buty.
 Czekając na to aż puchon odejdzie, stali w milczeniu, a gdy tylko zniknął za rogiem wszyscy oprócz niego doskoczyli do niej. Ann i Alicja  dosłownie niczym rozchichotane pierwszoklasistki zaczęły piszczeć.

-Co to było?
-Ale super!
-Czemu nie przyszłaś na zakupy?
-Dlaczego ON?
Dorcas stała w kółku i patrzyła na nich wszystkich z obawą.
-Dajcie mi spokój! - krzyknęła w końcu ruszając w stronę zamku.

"I can't even get the emotions to come out"

* * *

Siedział w pokoju wspólnym z książką w ręce. Było już grubo po dwudziestej drugiej, więc mógł w spokoju i samotności zająć się sobą. Odłożył książkę przymykając oczy. Cały czas przed oczami miał Dorcas i Deana. Był zrozpaczony. Usłyszał za sobą szmer. Spojrzał w stronę schodów i uśmiechnął się lekko
-Cześć ruda, co Cię do mnie sprowadza? - zapytał patrząc jak siada na jego kanapie przy jego boku.
-Jak się czujesz? - zapytała, a on zmarszczył lekko brwi.
-A jak mam się czuć? Dobrze. - odpowiedział lekko zdziwiony.
-Nie pieprz. Widziałam twoją minę. - powiedziała wypuszczając głośno powietrze.
-Mam dziewczynę, Lily... I dziwne wrażenie że za dużo sobie wyobrażasz.
-A ja, mam wrażenie że się boisz. i że odpuściłeś sobie walkę o jedyną osobę, na której kiedykolwiek Ci zależało. No, bynajmniej z płci żeńskiej - powiedziała wstając.
-Nie wiem co miała zmienić ta rozmowa - powiedział, gdy zniknęła z jego pola widzenia.
-To, Black, żebyś się wreszcie ogarnął, i zaczął wierzyć w siebie. - usłyszał jej głos z pod portretu Grubej Damy.

"There's no one to call cause I'm just playing games with them all"

* * *

-Jak to się całowali? - zapytała zdziwiona Dorcas siedząc na swoim łóżku w dormitorium
-No normalnie! - wykrzyknęła Alicja - Ale wyglądała na taką zdziwioną.. Mówię Ci, żałuj że nie widziałaś jej miny.
-No, cała sytuacja była komiczna - wtrąciła się Ann, na co Dorcas wyobraziła sobie całą scenę opowiedzianą przez dziewczyny. Lily i James. Jezu co się porobiło.
-A potem zachowywali się normalnie? - zapytała lekko przestraszona
-O dziwo tak. - odpowiedziała jej blondynka, nie odrywając wzroku od książki do transmutacji. Czarna spojrzała na Alicję. Dziewczyna siedziała czytając jakiś magazyn dla czarownic. Westchnęła lekko po czym wyszła z pokoju. Po pięciu minutach była na błoniach. Uwielbiała siedzieć i patrzeć na oświetlony zamek wieczorami. Na niebie pojawił się księżyc w pełni, co tylko potęgowało urok Hogwartu. Usłyszała szmer, gdzieś za sobą.
-Proszę, proszę, kogo my tu mamy - usłyszała głos Malfoya. Przymknęła oczy zażenowana. Tylko ty mogłaś mieć takiego pecha żeby na niego wpaść - pomyślała, po czym odwróciła się w jego stronę. Tuż za nią stały jednak trzy osoby. On, Regulus i Narcyza Black - kuzynka Syriusza. Przez moment miała ochotę stamtąd uciec, ale duma jej na to nie pozwalała.
-Czego chcecie? - zapytała.
-Coś taka nie miła? - Regulus zaczął się do niej zbliżać. - Pamiętaj, że nasze interesy wcale się nie skończyły. - odpowiedział. Wyciągnął różczkę po czym przyłożył ją do jej policzka - Cóż, twoja mama byłaby ze mnie dumna, gdybym pokiereszował Ci tę słodką buźkę, za zadawanie się ze zdrajcami krwi.
-Ich krew jest czystsza, niż wasza - mruknęła za co dostała w twarz otwartą dłonią z taką mocą, że upadła. Nagle usłyszeli warczenie gdzieś za sobą. Dorcas, cały czas leżąca na ziemi zobaczyła wyłaniającego się z krzaków czarnego, powarkującego stwora.
 Może to był wilk? Może duży pies? Cała trójka ślizgonów spojrzała na nią, i zniknęli co przeraziło ją jeszcze bardziej. Jak oni to zrobili? Jednak nim zaczęła się nad tym poważniej zastanawiać, spostrzegła że powarkujące zwierze kieruje się w jej stronę. Przełknęła ślinę starając się nie ruszać. W chwili gdy pies wyszedł z cienia, skończył też warczeć. Siadł naprzeciwko niej i zaczął merdać ogonem. Wstała z ziemi i zaczęła wycofywać się powoli tyłem. W końcu natrafiła na korzeń, i wywróciła się o niego cały czas patrząc na zwierze. Ku jej zdziwieniu piec parsknął, jakby mówił sobie w głowie "Tylko ty tak potrafisz". Zdziwiona odwróciła się i pobiegła do zamku modląc się by za nią nie ruszył. Gdy była już przy drzwiach, usłyszała tylko głośne wycie.

"And he just happend to come at the right time"


1 komentarz:

  1. Rozdział cudowny, jak zawsze. Po prostu uwielbiam to opowiadanie :) Dorcas i Dean, ciekawe, ciekawe. Ale Lily i James, strasznie bardzo im kibicuję w twoim opowiadaniu, są po prostu cudowni. No i Peter, zawsze sie uśmiecham podczas fragmentów z nim.
    Czekam na nn i życzę weny ;*

    original-family.blogspot.com
    youreinfinite.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń