3 tygodnie później.
Weszła wściekła do dormitorium. Rzuciła torbę na łóżko, po czym weszła do łazienki. Dzisiaj, dokładnie kilka minut temu praktycznie pobiła się z Nancy - dziewczyną Syriusza.
-Dorcas, co w Ciebie wstąpiło? - do pokoju dosłownie wbiegła ruda, od razu podchodząc do czarnej. Meadowes rozczesała lekko potargane włosy po czym podeszła do okna koło swojego łóżka i usiadła na parapecie odpalając miętowego papierosa. Zaciągnęła się mocno pociągając nosem. Nie chciała płakać. Nie chciała sobie na to pozwolić. Ale wszystko co było dla niej cenne - rodzina, przyjaciele, lojalność - leciało jej przez palce.
- Dorcas... Przecież ty nie palisz.- Lily podeszła do niej, po czym przytuliła ją do siebie od tyłu, kładąc jej brodę na ramieniu. - Co się z tobą dzieje? To przez Syriusza?
-Nie. Chyba nie. Nie wiem.
-Co ona Ci powiedziała, tam, pod kominkiem? - zapytała się ruda.
-Że jestem dziwką. Że puszczałam się z każdym, i gdy Black to spostrzegł, wreszcie odciął się ode mnie, i teraz trafił na kogoś znacznie lepszego - szepnęła, a Lily zakryła sobie dłonią usta.
-Syriusz musi się dowiedzieć.
-NIE. Nie waż się Lily. Nie mieszaj się w to. Miej to gdzieś. - powiedziała Dorcas schodząc z parapetu.
"You better sit down and look around, cause you must have bumped yo'head"
* * *
Siedział w pokoju wspólnym. Kominek już dogasał, zadania na jutrzejsze lekcje miał już dawno zrobione, a pora do spania żeby jutro wstać wyspanym już dawno minęła. Jednak on nie chciał iść do swojego dormitorium. Wolał siedzieć tutaj. Wszędzie, gdziekolwiek nie spojrzał przypomniał sobie o NIEJ. Brakowało mu jej cholernie. Nie rozmawiali już ponad trzy miesiące. Nawet nie wiedział co u niej słychać, tylko tyle co powiedziała mu przelotnie Ann lub Alicja. Lily też mało się do niego odzywała. Ale co on mógł zrobić? Miał teraz wszystko rzucić i kajać się przed nią? W sumie.. i tak już próbował. Dwa dni po rozpoczęciu roku szkolnego przeprosił ją. Chciał pogadać. A ona co? Odwróciła się bez słowa i poszła w drugą stronę. Black nigdy nie przeprasza. A ona jeszcze tym pogardziła. Usłyszał szmer, a po chwili z cienia wyszła dobrze znana mu sylwetka. Dorcas ubrana w identyczny sposób jak dziś rano przeszła przez pokój wspólny nawet go nie zauważając. Chłopak spojrzał na zegarek, po czym zmartwił się lekko widząc że wychodzi o tak późnej porze z pokoju wspólnego. Wbiegł szybko do pokoju huncwotów porywając mapę i pelerynę, i wyszedł powoli odczytując miejsce do którego kierowała się Meadowes. Chłopak wreszcie dostrzegł ją, więc schował mapę i zaczął iść dwa metry za nią. W końcu dziewczyna stanęła, i oparła się o ścianę. Syriusz zmarszczył brwi. W ogóle nie bała się Filtcha. Nagle usłyszał kroki, a po chwili zobaczył postacie wyłaniającą się zza zakrętu. Regulus?
-Widzę że jak zwykle z obstawą - odezwała się Dorcas spoglądając na Malfoya opierającego się
o przeciwległą ścianę.
-A ty jak zwykle ufna i samotna. - odezwał się Regulus.-Wiesz po co chcieliśmy się spotkać.
-Właciwie to nie. Ale szantaże nie zdadzą się wam na długo.
-Jak na razie poprosiliśmy tylko o spotkanie.
-Chyba raczej zażądaliście - wtrąciła się, a Malfoy prychnął.
-Cóż, Meadowes. Chciałem tylko zauważyć, że Twoja matka się o Ciebie martwi - powiedział Malfoy.
-Martwi? Nie musisz kpić. Czego ode mnie chcecie? - zapytała, jednak jej wypowiedź została przerwana krokami nadchodzącymi z sąsiedniej wierzy.
-Pogadamy kiedy indziej. Ale bądź przygotowana, że za nasze milczenie sporo zapłacisz, kochanie - powiedział Malfoy, ostatecznie podchodząc do niej, i dotykając swoimi obleśnymi wargami jej policzka. W Syriuszu aż się zagotowało "Matka? Szantaż? Zapłata? Milczenie?"
* * *
Rozejrzała się po korytarzu. Nie wiedziała gdzie skręcić tak by nie natknąć się na Filcha ani Panią Norris. W końcu jedna z klamek puściła i pozwoliła schować się jej w jednej z klas. Usiadła na ławce, po czym westchnęła głośno. Teraz na pewno nie zasnę. Po chwili usłyszała szmer, a klamka drzwi wejściowych pobiegła ku dołowi. Zdezorientowana dziewczyna już miała się schować pod ławką, gdy drzwi otworzyły się, i same zamknęły. Zmarszczyła brwi, a po chwili jej oczom ukazała się znana jej dobrze postać.
-Co ty tu robisz, Black? - zapytała zeskakując z ławki i podchodząc do niego. Bała się. Bała się ile wie, ile się dowiedział. Wyjęła z jego kieszeni pergamin, po czym spojrzała na niego oskarżycielsko. - Śledzisz mnie?
-Chyba muszę zacząć, skoro chodzisz na nocne schadzki z Malfoyem i moim braciszkiem.
-Nic Ci do tego - warknęła wyjmując różdżkę zza paska podtrzymującego spódniczkę. - Uroczyście przysięgam że knuję coś niedobrego - szepnęła, a jej oczom ukazała się mapa Hogwartu. Przejrzała drogę do portretu grubej damy. Gdy dostrzegła że nic jej nie grozi w drodze do dormitorium oddała mu mapę i wyszła z klasy.
-Meadowes. Co ty wyrabiasz? Co się z Tobą dzieje? Zadajesz się ze slytherinem, bijesz moją dziewczynę! Jeszcze chwilę i pomyślę że mnie za coś karzesz.
-Karze Cię? Chyba sobie ze mnie żartujesz - odwróciła się do niego, stając z nim twarzą w twarz. Miała ochotę stanąć na palcach, i go przytulić. A potem zacząć całować.- To nie ja Cie zostawiłam, tylko ty mnie, Syriuszu. I mam głęboko gdzieś Ciebie, i twoją dziewczynę. - powiedziała po czym najzwyczajniej w świecie odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie zostawiając go samego. Nie chciał tego. Nie chciał jej ranić. Chciał być tylko fair.
"And I love you enough to talk some sense back to you, baby"
* * *
- Gdzie jest Dorcas? - zapytała Ann, gdy wyszła z łazienki i spostrzegła że przyjaciółki nie było od wczorajszego ranka w łóżku.
-Nie wiem, ale mam wrażenie że jest z nią coś nie tak. I z nią, i z Syriuszem. Zachowują się jak małe dzieciaki, które biją się o zabawki - powiedziała Lily. Od dawna bolały ją zatarcia między Łapą a Dorcas. Kiedyś nierozłączni a teraz po prostu się nie znosili. No w sumie to Meadowes nie znosiła Blacka. Gdy on wchodził do pomieszczenia, ona wychodziła, gdy on wychodził, ona wchodziła. Na śniadanie przychodziła dopiero gdy on już z niego wyszedł, podobnie z obiadem i kolacją. Nie siedziała jak kiedyś w pokoju wspólnym godzinami...
Rok piąty - styczeń.
-Gdzie jest Dorcas? - zapytała Lily, na co Ann wzruszyła lekko ramionami.
-Pewnie z Syriuszem - odpowiedziała, na co ruda lekko westchnęła wychodząc z dormitorium
na pierwszy w tym roku nocny patrol. Gdy weszła do pokoju wspólnego, oniemiała z zachwytu. Syriusz leżał na kanapie przy kominku w jednej dłoni trzymając książkę do obrony przed czarną magią, a drugą jeżdżąc po plecach Dorcas która leżała przy nim czytając
podręcznik od eliksirów. Przystanęła na ostatnim schodku przyglądając się tej cudownej scenie. Od dawna ta para miała się ku sobie, ale jakoś nigdy nie usłyszała ze są razem. Chłopak odłożył książkę na stolik po czym zabrał z dłoni Dorcas podręcznik. Objął ją ramionami całując w czoło. Po chwili oboje jak na zawołanie przymknęło oczy, i wtuleni w siebie zasnęli.
Od zawsze kibicowała sowim przyjaciołom. Byliby idealną parą. Oboje piękni, szaleni, popularni. I mimo tego, że wszyscy myśleli że w tym roku im się uda, oni zrobili wszystko na odwrót i zaczęli się nienawidzić. Ruda westchnęła dość głośno, po czym wstała z łóżka i wyszła z ich pokoju idąc na śniadanie. Usłyszała głos Ann gdzieś za sobą, która rozmawia z Lupinem o tym co się dzieje z Syriuszem. Po chwili kroku dorównał jej James.
-Cześć rudzielcu - powiedział mierzwiąc jej włosy
-Wiesz dobrze że.. - nie zdążyła go zbesztać i dokończyć zdania bo zobaczyła w oddali Dorcas siedzącą na śniadaniu na drugim końcu stołu, o jakieś dwadzieścia miejsc oddzielającym ją od ich stałego miejsca które zajmował już Syriusz i Nancy. - Co z nimi jest nie tak?
-Nie wiem, ale Syriusz wrócił do pokoju po czwartej, nieźle wkurzony - powiedział Remus dołączając do Rogacza i Lily
-Dorcas w ogóle nie wróciła - zmartwiła się Ann, na co James się zdenerwował.
-W sensie w ogóle nie spała? Zobaczcie na nią, przecież ona w ogóle nie funkcjonuje. A dziś ciężki trening przed meczem z puchonami! - dosłownie wykrzyknął brunet. Wszyscy spojrzeli na niego smutno. Odkąd Dorcas i Łapa się do siebie nie odzywali atmosfera na treningach była napięta. Oboje byli ścigającymi, i co chwile się sprzeczali, albo się ze sobą niekomunikowalni. Potter przymknął oczy by się uspokoić. Lily spojrzała na Ann, i widząc jej zmartwioną minę skierowała swoje kroki do Meadowes.
-Siądź z nami - powiedziała stając nad jej miejscem
-W sumie, to już skończyłam - uśmiechnęła się do niej lekko.
-Co masz teraz za lekcje?
-Wróżbiarstwo - odpowiedziała wstając z miejsca.
-To robisz sobie godzinną przerwę. Musimy pogadać. - powiedziała kiwając głową do Ann.
-A wy dokąd? - zapytał James zajmując swoje stałe miejsce naprzeciwko Syriusza.
-Na spacer - odpowiedziała Ann całując przelotnie Remusa w policzek.
-Dorcas ! - Potter wykrzyknął za nią, a ona odwróciła się do niego spoglądając przelotnie po wszystkich. Dopiero teraz zauważyli dokładnie jej niewyraźne, zmęczone oczy - Dziś trening o szesnastej.
-Okej. - odpowiedziała podążając za dziewczynami na błonia.
-Wtedy Dorcas, podaje do Syriusza a ten wbija piłkę do pętli. Rozumiecie? -zapytał a wszyscy pokiwali głową - Dobra, to zaczynamy! - klasnął w dłonie.
-Meadowes, na pewno dasz radę? - zapytał Frank Longbottom patrząc jak dopiero po chwili reaguje na komendę rogacza, ale ona tylko kiwnęła głową twierdząco wsiadając na miotłę.
Po godzinie treningu wszyscy wylądowali na ziemi po kolejnej złej próbie zagrania kaflem.
-Nie moja wina że ten gumochłon nie potrafi się kontaktować! - wykrzyknęła do Jamesa który łapał się powoli za skronie starając się wytrzymać napięcie w drużynie.
-JA NIE UMIEM? To ty nie potrafisz patrzeć, Meadowes! - odpowiedział jej Black podchodząc do niej blisko i patrząc na nią z góry.
-DOŚĆ. Koniec na dziś. Zejdźcie mi z oczu - warknął James zabierając miotłę z ziemi i kierując się do wyjścia ze stadionu.
-To Twoja wina. Zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka myśląca tylko o Sobie! Nie wiem co jeszcze robisz w tej drużynie - powiedział Black, żałując swoich słów gdy tylko spojrzał na jej twarz wykrzywioną bólem. Nie odezwała się. Po prostu wsiadła na miotłę po czym wystrzeliła w górę niczym proca.
-Brawo stary - Frank poklepał go po plecach na co Łapa tylko prychnął spoglądając cały czas w miejsce w którym zniknęła jej postać.
* * *
Siedzieli wszyscy w pokoju wspólnym. Od treningu minęły cztery godziny, a czarnej jak nie było, tak nie ma. Syriusz starał się skupić w jakikolwiek sposób na tekście zadania, ale jedyne co miał przed oczami to jej zbolałą minę. Westchnął przeciągle.
-Dorcas? - usłyszał głos Jamesa, po czym od razu spojrzał w kierunku w którym patrzeli wszyscy. Meadowes stała z miotłą w ręku. Cała przemoczona, i ubłocona. Wyglądała przerażająco.. Co ja zrobiłem? Rogacz wstał, po czym chwycił dziewczynę za ramię i posadził przed kominkiem. Przez chwile siedziała tyłem do nich, nie poruszając się. Jakby skamieniała. Jedak po chwili odwróciła się w jego stronę, i zabrała poduszkę która leżała koło jego nogi, nawet na niego nie spoglądając. Rozpięła szatę treningową i odrzuciła ją na krzesło stojące obok. Jej ciało było sine z zimna.
-JEZU DORCAS ! - wykrzyknęła Lily wstając od razu - Chodź pod gorący prysznic - powiedziała, a on od razu wyobraził sobie czarną stojącą przed nim, bez ciuchów, i uśmiechającą się do niego spod strumienia wody. Gdy otrząsnął się z marzenia już jej nie było.
"Keep my head in them books, I'm sharp
But you don't care to know I'm smart"
-Dorcas, co w Ciebie wstąpiło? - do pokoju dosłownie wbiegła ruda, od razu podchodząc do czarnej. Meadowes rozczesała lekko potargane włosy po czym podeszła do okna koło swojego łóżka i usiadła na parapecie odpalając miętowego papierosa. Zaciągnęła się mocno pociągając nosem. Nie chciała płakać. Nie chciała sobie na to pozwolić. Ale wszystko co było dla niej cenne - rodzina, przyjaciele, lojalność - leciało jej przez palce.
- Dorcas... Przecież ty nie palisz.- Lily podeszła do niej, po czym przytuliła ją do siebie od tyłu, kładąc jej brodę na ramieniu. - Co się z tobą dzieje? To przez Syriusza?
-Nie. Chyba nie. Nie wiem.
-Co ona Ci powiedziała, tam, pod kominkiem? - zapytała się ruda.
-Że jestem dziwką. Że puszczałam się z każdym, i gdy Black to spostrzegł, wreszcie odciął się ode mnie, i teraz trafił na kogoś znacznie lepszego - szepnęła, a Lily zakryła sobie dłonią usta.
-Syriusz musi się dowiedzieć.
-NIE. Nie waż się Lily. Nie mieszaj się w to. Miej to gdzieś. - powiedziała Dorcas schodząc z parapetu.
"You better sit down and look around, cause you must have bumped yo'head"
* * *
Siedział w pokoju wspólnym. Kominek już dogasał, zadania na jutrzejsze lekcje miał już dawno zrobione, a pora do spania żeby jutro wstać wyspanym już dawno minęła. Jednak on nie chciał iść do swojego dormitorium. Wolał siedzieć tutaj. Wszędzie, gdziekolwiek nie spojrzał przypomniał sobie o NIEJ. Brakowało mu jej cholernie. Nie rozmawiali już ponad trzy miesiące. Nawet nie wiedział co u niej słychać, tylko tyle co powiedziała mu przelotnie Ann lub Alicja. Lily też mało się do niego odzywała. Ale co on mógł zrobić? Miał teraz wszystko rzucić i kajać się przed nią? W sumie.. i tak już próbował. Dwa dni po rozpoczęciu roku szkolnego przeprosił ją. Chciał pogadać. A ona co? Odwróciła się bez słowa i poszła w drugą stronę. Black nigdy nie przeprasza. A ona jeszcze tym pogardziła. Usłyszał szmer, a po chwili z cienia wyszła dobrze znana mu sylwetka. Dorcas ubrana w identyczny sposób jak dziś rano przeszła przez pokój wspólny nawet go nie zauważając. Chłopak spojrzał na zegarek, po czym zmartwił się lekko widząc że wychodzi o tak późnej porze z pokoju wspólnego. Wbiegł szybko do pokoju huncwotów porywając mapę i pelerynę, i wyszedł powoli odczytując miejsce do którego kierowała się Meadowes. Chłopak wreszcie dostrzegł ją, więc schował mapę i zaczął iść dwa metry za nią. W końcu dziewczyna stanęła, i oparła się o ścianę. Syriusz zmarszczył brwi. W ogóle nie bała się Filtcha. Nagle usłyszał kroki, a po chwili zobaczył postacie wyłaniającą się zza zakrętu. Regulus?
-Widzę że jak zwykle z obstawą - odezwała się Dorcas spoglądając na Malfoya opierającego się
o przeciwległą ścianę.
-A ty jak zwykle ufna i samotna. - odezwał się Regulus.-Wiesz po co chcieliśmy się spotkać.
-Właciwie to nie. Ale szantaże nie zdadzą się wam na długo.
-Jak na razie poprosiliśmy tylko o spotkanie.
-Chyba raczej zażądaliście - wtrąciła się, a Malfoy prychnął.
-Cóż, Meadowes. Chciałem tylko zauważyć, że Twoja matka się o Ciebie martwi - powiedział Malfoy.
-Martwi? Nie musisz kpić. Czego ode mnie chcecie? - zapytała, jednak jej wypowiedź została przerwana krokami nadchodzącymi z sąsiedniej wierzy.
-Pogadamy kiedy indziej. Ale bądź przygotowana, że za nasze milczenie sporo zapłacisz, kochanie - powiedział Malfoy, ostatecznie podchodząc do niej, i dotykając swoimi obleśnymi wargami jej policzka. W Syriuszu aż się zagotowało "Matka? Szantaż? Zapłata? Milczenie?"
"Tell me baby, why don't you need me
When I make me so damm easy to need?"
* * *
Rozejrzała się po korytarzu. Nie wiedziała gdzie skręcić tak by nie natknąć się na Filcha ani Panią Norris. W końcu jedna z klamek puściła i pozwoliła schować się jej w jednej z klas. Usiadła na ławce, po czym westchnęła głośno. Teraz na pewno nie zasnę. Po chwili usłyszała szmer, a klamka drzwi wejściowych pobiegła ku dołowi. Zdezorientowana dziewczyna już miała się schować pod ławką, gdy drzwi otworzyły się, i same zamknęły. Zmarszczyła brwi, a po chwili jej oczom ukazała się znana jej dobrze postać.
-Co ty tu robisz, Black? - zapytała zeskakując z ławki i podchodząc do niego. Bała się. Bała się ile wie, ile się dowiedział. Wyjęła z jego kieszeni pergamin, po czym spojrzała na niego oskarżycielsko. - Śledzisz mnie?
-Chyba muszę zacząć, skoro chodzisz na nocne schadzki z Malfoyem i moim braciszkiem.
-Nic Ci do tego - warknęła wyjmując różdżkę zza paska podtrzymującego spódniczkę. - Uroczyście przysięgam że knuję coś niedobrego - szepnęła, a jej oczom ukazała się mapa Hogwartu. Przejrzała drogę do portretu grubej damy. Gdy dostrzegła że nic jej nie grozi w drodze do dormitorium oddała mu mapę i wyszła z klasy.
-Meadowes. Co ty wyrabiasz? Co się z Tobą dzieje? Zadajesz się ze slytherinem, bijesz moją dziewczynę! Jeszcze chwilę i pomyślę że mnie za coś karzesz.
-Karze Cię? Chyba sobie ze mnie żartujesz - odwróciła się do niego, stając z nim twarzą w twarz. Miała ochotę stanąć na palcach, i go przytulić. A potem zacząć całować.- To nie ja Cie zostawiłam, tylko ty mnie, Syriuszu. I mam głęboko gdzieś Ciebie, i twoją dziewczynę. - powiedziała po czym najzwyczajniej w świecie odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie zostawiając go samego. Nie chciał tego. Nie chciał jej ranić. Chciał być tylko fair.
"And I love you enough to talk some sense back to you, baby"
* * *
- Gdzie jest Dorcas? - zapytała Ann, gdy wyszła z łazienki i spostrzegła że przyjaciółki nie było od wczorajszego ranka w łóżku.
-Nie wiem, ale mam wrażenie że jest z nią coś nie tak. I z nią, i z Syriuszem. Zachowują się jak małe dzieciaki, które biją się o zabawki - powiedziała Lily. Od dawna bolały ją zatarcia między Łapą a Dorcas. Kiedyś nierozłączni a teraz po prostu się nie znosili. No w sumie to Meadowes nie znosiła Blacka. Gdy on wchodził do pomieszczenia, ona wychodziła, gdy on wychodził, ona wchodziła. Na śniadanie przychodziła dopiero gdy on już z niego wyszedł, podobnie z obiadem i kolacją. Nie siedziała jak kiedyś w pokoju wspólnym godzinami...
Rok piąty - styczeń.
-Gdzie jest Dorcas? - zapytała Lily, na co Ann wzruszyła lekko ramionami.
-Pewnie z Syriuszem - odpowiedziała, na co ruda lekko westchnęła wychodząc z dormitorium
na pierwszy w tym roku nocny patrol. Gdy weszła do pokoju wspólnego, oniemiała z zachwytu. Syriusz leżał na kanapie przy kominku w jednej dłoni trzymając książkę do obrony przed czarną magią, a drugą jeżdżąc po plecach Dorcas która leżała przy nim czytając
podręcznik od eliksirów. Przystanęła na ostatnim schodku przyglądając się tej cudownej scenie. Od dawna ta para miała się ku sobie, ale jakoś nigdy nie usłyszała ze są razem. Chłopak odłożył książkę na stolik po czym zabrał z dłoni Dorcas podręcznik. Objął ją ramionami całując w czoło. Po chwili oboje jak na zawołanie przymknęło oczy, i wtuleni w siebie zasnęli.
Od zawsze kibicowała sowim przyjaciołom. Byliby idealną parą. Oboje piękni, szaleni, popularni. I mimo tego, że wszyscy myśleli że w tym roku im się uda, oni zrobili wszystko na odwrót i zaczęli się nienawidzić. Ruda westchnęła dość głośno, po czym wstała z łóżka i wyszła z ich pokoju idąc na śniadanie. Usłyszała głos Ann gdzieś za sobą, która rozmawia z Lupinem o tym co się dzieje z Syriuszem. Po chwili kroku dorównał jej James.
-Cześć rudzielcu - powiedział mierzwiąc jej włosy
-Wiesz dobrze że.. - nie zdążyła go zbesztać i dokończyć zdania bo zobaczyła w oddali Dorcas siedzącą na śniadaniu na drugim końcu stołu, o jakieś dwadzieścia miejsc oddzielającym ją od ich stałego miejsca które zajmował już Syriusz i Nancy. - Co z nimi jest nie tak?
-Nie wiem, ale Syriusz wrócił do pokoju po czwartej, nieźle wkurzony - powiedział Remus dołączając do Rogacza i Lily
-Dorcas w ogóle nie wróciła - zmartwiła się Ann, na co James się zdenerwował.
-W sensie w ogóle nie spała? Zobaczcie na nią, przecież ona w ogóle nie funkcjonuje. A dziś ciężki trening przed meczem z puchonami! - dosłownie wykrzyknął brunet. Wszyscy spojrzeli na niego smutno. Odkąd Dorcas i Łapa się do siebie nie odzywali atmosfera na treningach była napięta. Oboje byli ścigającymi, i co chwile się sprzeczali, albo się ze sobą niekomunikowalni. Potter przymknął oczy by się uspokoić. Lily spojrzała na Ann, i widząc jej zmartwioną minę skierowała swoje kroki do Meadowes.
-Siądź z nami - powiedziała stając nad jej miejscem
-W sumie, to już skończyłam - uśmiechnęła się do niej lekko.
-Co masz teraz za lekcje?
-Wróżbiarstwo - odpowiedziała wstając z miejsca.
-To robisz sobie godzinną przerwę. Musimy pogadać. - powiedziała kiwając głową do Ann.
-A wy dokąd? - zapytał James zajmując swoje stałe miejsce naprzeciwko Syriusza.
-Na spacer - odpowiedziała Ann całując przelotnie Remusa w policzek.
-Dorcas ! - Potter wykrzyknął za nią, a ona odwróciła się do niego spoglądając przelotnie po wszystkich. Dopiero teraz zauważyli dokładnie jej niewyraźne, zmęczone oczy - Dziś trening o szesnastej.
-Okej. - odpowiedziała podążając za dziewczynami na błonia.
"Even your friends say I'm good woman
All I need to know is why?"
* * *
-Opowiesz nam?
-O czym?
-O wszystkim.
-Nie. Po prostu mnie przytulcie.
* * *
Nie wiedziała ile siedziały na błoniach, ale zdawała sobie sprawę z tego że przez nią zawaliły cały dzień nauki. Wiedziała też że jest jej to potrzebne. Przez pierwsze pół godziny trzymała się całkiem nieźle, ale gdy po raz kolejny Lily zapytała się jej, co się stało, po prostu wybuchła niekontrolowanym płaczem. Wtedy tuliły ją do siebie, głaskały po plecach, mówiły że będzie wszystko dobrze, że się ułoży. Aż w końcu otarła ostatnie łzy i uśmiechnęła się lekko.
-Już mi lepiej. - powiedziała a Ruda spojrzała na nią sceptycznie.
-To ma nas uspokoić? - zapytała Ann, a Dorcas wzruszyła ramionami.
-Jest okej. Naprawdę.
-Chodzi o Syriusza? - zapytała Lily marszcząc brwi.
-Nie. Tak. Nie wiem. Chodzi o to, że nigdy nikt między nas nie wszedł, a teraz on nie może ze mną nawet rozmawiać bo ta wywłoka jest zazdrosna, a on nie chce jej denerwować. Brakuje mi go. Nie rozmawialiśmy od trzech miesięcy. Cholernie mi go brakuje.
-Ty go kochasz - szepnęła Ann, na co Meadowes lekko się uśmiechnęła.
-Może. Ale nawet jeśli tak, to muszę się tego oduczyć - powiedziała wstając, i kierując się w stronę zamku.
"I got beauty, I got class,
I got style, and I got ass"
* * *
Ubrała się w strój treningowy i chwyciła swoją miotłę. Spojrzała w lustro starając się zamaskować pudrem worki pod oczami, ale wyraźnie jej to nie wychodziło.
-Dorcas, jesteś pewna, że chcesz dziś trenować? W ogóle dziś nie spałaś. To chyba bez sensu - powiedziała ruda, jednak Meadowes pokręciła przecząco głową.
-Dam radę. - powiedziała ruszając w stronę stadionu. Gdy tylko doszła, dostrzegła że drużyna już na nią czeka. Na trybunie były pojedyncze osoby. Przełknęła ślinę widząc z daleka różową opaskę na włosach Nancy.
-Okej. To już wszyscy. Możemy zaczynać - powiedział Potter. Zebrali się w kółku a on zaczął tłumaczyć każde zagranie po kolei. Dziewczyna patrzyła na to co James rysuje na piasku pod ich stopami, jednak nie za bardzo kontaktowała ze światem.-Wtedy Dorcas, podaje do Syriusza a ten wbija piłkę do pętli. Rozumiecie? -zapytał a wszyscy pokiwali głową - Dobra, to zaczynamy! - klasnął w dłonie.
-Meadowes, na pewno dasz radę? - zapytał Frank Longbottom patrząc jak dopiero po chwili reaguje na komendę rogacza, ale ona tylko kiwnęła głową twierdząco wsiadając na miotłę.
Po godzinie treningu wszyscy wylądowali na ziemi po kolejnej złej próbie zagrania kaflem.
-Nie moja wina że ten gumochłon nie potrafi się kontaktować! - wykrzyknęła do Jamesa który łapał się powoli za skronie starając się wytrzymać napięcie w drużynie.
-JA NIE UMIEM? To ty nie potrafisz patrzeć, Meadowes! - odpowiedział jej Black podchodząc do niej blisko i patrząc na nią z góry.
-DOŚĆ. Koniec na dziś. Zejdźcie mi z oczu - warknął James zabierając miotłę z ziemi i kierując się do wyjścia ze stadionu.
-To Twoja wina. Zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka myśląca tylko o Sobie! Nie wiem co jeszcze robisz w tej drużynie - powiedział Black, żałując swoich słów gdy tylko spojrzał na jej twarz wykrzywioną bólem. Nie odezwała się. Po prostu wsiadła na miotłę po czym wystrzeliła w górę niczym proca.
-Brawo stary - Frank poklepał go po plecach na co Łapa tylko prychnął spoglądając cały czas w miejsce w którym zniknęła jej postać.
"And you don't even care to care.."
Siedzieli wszyscy w pokoju wspólnym. Od treningu minęły cztery godziny, a czarnej jak nie było, tak nie ma. Syriusz starał się skupić w jakikolwiek sposób na tekście zadania, ale jedyne co miał przed oczami to jej zbolałą minę. Westchnął przeciągle.
-Dorcas? - usłyszał głos Jamesa, po czym od razu spojrzał w kierunku w którym patrzeli wszyscy. Meadowes stała z miotłą w ręku. Cała przemoczona, i ubłocona. Wyglądała przerażająco.. Co ja zrobiłem? Rogacz wstał, po czym chwycił dziewczynę za ramię i posadził przed kominkiem. Przez chwile siedziała tyłem do nich, nie poruszając się. Jakby skamieniała. Jedak po chwili odwróciła się w jego stronę, i zabrała poduszkę która leżała koło jego nogi, nawet na niego nie spoglądając. Rozpięła szatę treningową i odrzuciła ją na krzesło stojące obok. Jej ciało było sine z zimna.
-JEZU DORCAS ! - wykrzyknęła Lily wstając od razu - Chodź pod gorący prysznic - powiedziała, a on od razu wyobraził sobie czarną stojącą przed nim, bez ciuchów, i uśmiechającą się do niego spod strumienia wody. Gdy otrząsnął się z marzenia już jej nie było.
"Keep my head in them books, I'm sharp
But you don't care to know I'm smart"
Zdecydowanie uwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi się retrospekcje, szkoda tylko że takie krótkie. Ogólnie kibicuję Syriuszowi i Dorcas i nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie szczerze ze sobą porozmawiają. No i ta nocna wycieczka *.* Fajnie że bohaterowie grają w quidditcha, to sprawia że jest jeszcze ciekawiej.
Ogólnie nie mogę się doczekać nn :*
Pozdrawiam i życzę duuuużo weny ;*
original-family.blogspot.com
youreinfinite.blogspot.com
Boski rozdział <3
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny ? ;*