0.You'd take the clothes off my back and I'd let you



Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Zmieniła się. W dalszym ciągu była brunetką. Długie, niegdyś proste, teraz kręcące się przy końcach włosy, czarne jak węgiel oczy. Przez ostatnie miesiące znacznie schudła, a jej piersi nabrały zupełnie innego, bardziej wypukłego kształtu.
Pociągnęła czarnym tuszem rzęsy, po czym spróbowała się uśmiechnąć. Na nic się to nie zdało. Rozejrzała się po swoim pokoju. Na łóżku leżał od dawna spakowany kufer, a obok w klatce siedział piękny czarny brytyjski kot. Usiadła na krześle wzdychając lekko. Ciemne firany były zasłonięte odkąd tylko tu przyjechała. Włożyła do podręcznej torebki małą kosmetyczkę po czym wstała zbierając kufer z łóżka. Usłyszała pukanie do drzwi. 
- Pomóc Ci Dorcas? - zapytał się Tom, właściciel Pub-u Dziurawy kocioł. 
-Nie, dziękuję Tomie - podeszła do niego wręczając mu białą kopertę - zapłata za 2 miesiące. Plus dodatek za dyskretność. - uśmiechnęła się do niego, po czym zabierając swoje bagaże prze-teleportowała się na stację King Cross.

"Have my laundry in the streets, dirty or clean"

* * * 

-Jeju jak dawno Cię nie widziałam. Schudłaś - Ruda powiedziała z wyrzutem wciąż ją do siebie mocno tuląc.
-Też się stęskniłam. Gdzie jest tak właściwie Alicja? - zapytała spostrzegając że trzecia przyjaciółka jeszcze nie dotarła.
-Ponoć przyjedzie dopiero na kolacje.
-Jak było w Ameryce? Masz jakieś zdjęcia? OPOWIADAJ! - wykrzyknęła do niej Ann. Zanim jednak zaczęła mówić, do przedziału w którym siedziały władował się, a dokładniej wpadł wysoki chłopak. Uśmiechnęła się widząc go po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy.
Syriusz Black. Bożyszcze nastolatek, i najprzystojniejszy chłopak w szkole. Jej NAJLEPSZY przyjaciel, za którym cholernie się stęskniła.
Spojrzał na nią. Poczuła pewien uścisk w żołądku. Chciała podejść i się do niego przytulić. Marzyła by położyć się z nim w jego łóżku i rozmawiać godzinami, zwierzając się mu ze swoich problemów. Ale wiedziała że teraz jeszcze nie może. Chłopak uśmiechnął się szeroko, jednak zanim zdążył powiedzieć chociażby jego stałe "cześć kocie" , usłyszały że ktoś go woła. Brunet zrobił zbolałą minę , wzruszył ramionami i mówiąc bezgłośnie że później pogadają po prostu wyszedł. Meadowes już miała zaczynać swoją dobrze wymyśloną historyjkę o jej ostatnich dwóch miesiącach, gdy do przedziału władowały się kolejne osoby. Część huncwotów z wrzaskiem i zgiełkiem zasiedli wpychając się między dziewczyny. 
-Cześć Evans, tęskniłem - powiedział James szerząc się do Lily, na co ruda uśmiechnęła się lekko kręcąc głową.
-Cześć Potter, ja też - odpowiedziała a chłopak zrobił minę jakby dostał tłuczkiem na co cały przedział wybuchnął śmiechem. 

"And I still don't know why, why I love you so much"

* * * 

Jechali już kolejną godzinę. Zdołała dowiedzieć się, że James i Lily podczas wakacji widzieli się kilka razy, jednak żadne z nich nie nazwało swojego spotkania "randką", Remus został prefektem podobnie jak Lily w zeszłym roku, Peter przytył pięć kilo, a James został kapitanem drużyny Gryfonów w quidditcha. No i udało jej się opowiedzieć swoją wspaniale wymyśloną historię o tym co działo się z nią przez całe wakacje. Według jej opowieści, całe dwa miesiące spędziła na plaży w słonecznym Los Angeles. Dodatkowym plusem była jej opalenizna stworzona za pomocą samoopalacza i specjalnego zaklęcia.
Nie umiała patrzeć im w oczy, i ich okłamywać, ale nie potrafiła również powiedzieć im prawdy. Wiedziała że zaraz próbowaliby rozwiązać jej każdy problem. A ona dawała sobie świetnie radę sama. Miała cały plan obmyślony już od pierwszego tygodnia po skończeniu piątego roku. Mieszkała w dziurawym kotle przez dwa miesiące wakacji , teraz będzie w szkole, na wigilie powie im że wyjeżdża do Ameryki, lub wmówi im że rodzicie wyjechali a ona nie chce z nimi wyjeżdżać, a gdy skończy się rok szkolny pójdzie do pracy, i znajdzie sobie jakieś małe mieszkanko na wakacje. Martwiło ją tylko jedno. A co jeśli się dowiedzą? Co jeśli ktoś im powie, że uciekła z domu? Że matka nie pozostawiła dla niej żadnego wyboru? Że wymyśliła sobie, że pojedzie do Akademii Magii Beauxbatons bo jej przyjaciele wpływają krzywdząco na jej czystą krew? Że już planowała na wiosnę przyszłego roku jej ślub z Lucjuszem Malfoyem, nie licząc się z tym że była STANOWCZO za młoda? Pomijając już fakt, że nigdy w życiu by nie pokochała ślizgona. 
Nie mogła powiedzieć im, że po prostu spakowała swoje wszystkie rzeczy, i najzwyczajniej w świecie została wydziedziczona.


"You curse my name, in spite to put me to shame"

* * *

Wchodzili do zamku gdy słońce zachodziło za wzgórzem. Uśmiechnęła się szeroko czując, że w końcu trafiła do domu. 
-Właściwie, gdzie jest Syriusz? - zapytała, zdziwiona że dopiero teraz zauważyła jego dalszą nieobecność.
-No tak, ty nic nie wiesz.. Syriusz opuścił swój dom. Mieszkał całe wakacje u Potterów. - Ann uśmiechnęła się do niej lekko czekając na jej reakcje. Dorcas zatrzymała się w połowie kroku.
-Ale.. ale dlaczego?
-Ponoć chodziło o zadawanie się z Jamesem, Lily, Remusem.. I ogólnie. Praktycznie ze stacji King Cross pojechał z nimi.
-Jezu. A teraz? Czemu nic mi nie napisał?
-Ponoć załatwia coś dla Dumbledora.. Nie wiem o co chodzi. Pewnie powie nam później. A nie mówił Ci, bo nie chciał zniszczyć Ci najwspanialszych wakacji pod słońcem - odpowiedziała blondynka, co wcale nie uspokoiło Meadowes. Zabolało ją to, że dowiedziała się ostatnia. Weszła do Wielkiej Sali i od razu go zobaczyła. Siedział naprzeciwko Jamesa zajmując miejsce które zazwyczaj zajmowała Lily. Zmarszczyła brwi widząc że naprzeciwko niego siedzi ruda a obok niej James.  
-Cześć - powiedziała siadając obok Blacka. - Coś się zmieniło? - dodała patrząc na zmiany zachodzące przy stole.
-Cześć kocie - odpowiedział a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko siadając koło niego.
-Musimy potem pogadać - powiedziała, a on zaczął się śmiać z jej miny.
-Później - odpowiedział po czym zaczął słuchać tiary przydziału. Tylko od kiedy on jej słucha?


Październik - rok piąty
Weszła po cichu do dormitorium huncwotów. W pomieszczeniu panował półmrok wypełniony tylko światłem zza kotary zasłaniającej łóżko Łapy. Prześlizgnęła się po cichu i weszła do jego małego królestwa, zasłaniając za sobą szczelnie zasłony. Rzuciła po cichu zaklęcie wyciszające i uśmiechnęła się do niego.
-Co tam? - zapytała wtulając się w jego ramie. 
-Nic kocie, ciesze się że przyszłaś - powiedział obejmując ją  i przejeżdżając palcami po jej plecach.
-Mmm - mruknęła. - Ciesze się że jesteś.


-Halo, Dorcas? - usłyszała głos Lily wyrywający ją ze wspomnienia z zeszłego roku.- Idziemy?
-Tak, tak.

"You'd take the clothes off my back and I'd let you"

* * *

Weszła do dormitorium i odetchnęła z ulgą. Nic się nie zmieniło w tym roku. W zeszłym doszła do nich Alicja, i na ich szczęście okazała się być świetną dziewczyną. Mało mówiła o sobie, ale ogólnie była świetna. Zabawna, i rozpromieniona. Nigdy się nie smuciła. Chyba że Frank Longbottom - jej nieodwzajemniona miłość - miał nową dziewczynę. Rozejrzała się po pokoju, i dostrzegła że wszystkie kufry, i zwierzaki już są. Zerknęła do łazienki, po czym pisnęła głośno rzucając się na Alicje. Po chwili dołączyły do niej dziewczyny, i tak stały we cztery, w średniej wielkości łazience, tuląc się do siebie.
Gdy tylko rozpakowała kufer, a Lily wreszcie zwolniła łazienkę z turbanem na głowie, zabrała dwa ręczniki i udała się wziąć  prysznic. Gdy wyszła z pod gorącej wody poczuła się wreszcie rześka. W dziurawym kotle nie mogła brać długich pryszniców, bo zadziwiająco szybko schodziła ciepła woda i nagle gdy miała powiedzmy umyte do połowy włosy, robiła się lodowata. Powoli wytarła się ręcznikiem i wysuszyła zaklęciem włosy. Ubrała piżamę, po czym wyłączając lampkę nocną wstała by skierować swoje kroki do sypialni Huncwotów.
-A ty gdzie znowu idziesz?- kotary przy łóżku Lily rozsunęły się.
-Jezu ruda! Chcesz mnie zabić? - zapytała, ale widząc minę przyjaciółki spoważniała - Do Syriusza..
-Dorcas, jutro są lekcje - Evans oburzyła się patrząc na zegarek który wskazywał pierwszą nad ranem.
-To czemu jeszcze nie śpisz? - zaśmiała się czarna
-Bo się martwię o najlepszą przyjaciółkę.
-O co?
-Że ktoś zrobi Ci krzywdę - Lily przekrzywiła głowę niczym myśląca sowa.
-Przyjaźnimy się - odpowiedziała posyłając jej całusa w powietrzu i wychodząc z Dormitorium. Wszystko co powiedziała było prawdą. Syriusz był jej najlepszym przyjacielem. Dużo rozmawiali, uwielbiała przychodzić do niego nocą i rozmawiać do rana. Uwielbiała czuć go obok siebie. Nigdy nie doszło między nimi do niczego więcej niż pocałunek. A i to zdarzyło się raptem dwa razy. Ale jakimś cudem w ogóle nie wpłynęło to na nich niszcząco. Wręcz przeciwnie. Owszem. Ich relacje były chore. Ale czy to miało jakieś znaczenie?

"And baby, it's amazing. I'm in this maze with you
I just can't crack your code"



* * *

Weszła do jego pokoju. Jak zwykle wszyscy huncwoci już spali. Tym razem jednak spał też Syriusz. Wślizgnęła się do niego do łóżka i jak zwykle wyciszyła zasłony zaklęciem. Chłopak poruszył się, a po chwili ich twarze oświetlało światło wywodzące się z jego różdżki
-Kocie, jest pierwsza, co ty tu robisz? - zapytał zmieszany
-Yy.. miałam przyjść przecież - powiedziała, zastanawiając się, dlaczego tak dziwnie się zachowuje.
-Nie, znaczy tak. Ale kocie, jutro szkoła - zbywał ją.  Czuła to, ze wszystko leci jej przez palce. O co mu chodziło?
-Co się stało? Nie chcesz mnie znać, widzieć, czy nagle przestałeś uważać że rozmowa ze mną to coś ważnego?
-To nie tak..
-A jak?
-Mam dziewczynę. - powiedział ni stąd ni zowąd a ona zamilkła w połowie zdania. Poczuła się jakby dostała tłuczkiem. Mimo tego, że Black sypiał z dziewczynami, a ona o tym wiedziała, to nigdy żadna z jego "koleżanek" nie weszła między nich.
-Pewnie zaraz zerwiecie. Po za tym, od kiedy to przestaliśmy do siebie pisać? Nie odpisałeś mi na żaden list.
-Jesteśmy razem miesiąc. Jest zazdrosna o Ciebie. I.. no wiesz.. musimy chyba przystopować - powiedział a ona spojrzała na niego przerażona.
-Miesięczny związek jest ważniejszy niż sześcioletnia przyjaźń? - zapytała na poważnie, lecz nie słysząc od niego żadnej odpowiedzi prawie wybiegła z jego łóżka. Poczuła się jak szmata, którą można rzucić w kąt.


"One day you screaming you love me loud
The next day you're so cold"

* * *

Rano obudziła się z potwornym bólem głowy. Nie żeby płakała. Za BLACKIEM? Nie nie nie... Po prostu było jej smutno. Ale.. dlaczego miałaby się denerwować? Nie potrzebuje Blacka do szczęścia. Chyba..
Zaklęciem ułożyła włosy, i zrobiła makijaż. Ubrała długie, czarne podkolanówki i czarne buty, których nie zasznurowała do końca. Odpięła górne guziki koszuli a spódniczkę zamiast na biodra, ubrała wyżej, zmniejszając ją zaklęciem tak, by idealnie uwydatniała talię. Ubrała żółto-czerwoną bransoletkę z muliny którą dostała od Lily i uśmiechnęła się do swojego odbicia. Zdobędzie każdego.
Wyszła z dormitorium jak zwykle ostatnia, kierując swoje kroki do Wielkiej Sali. Większość uczniów było już po śniadaniu, przygotowując się do pierwszych lekcji w tym roku. Gdy tylko weszła, część uczniów spojrzało na nią przelotnie, bądź zatrzymało na niej swoje spojrzenie. W miejscu gdzie siedzieli Huncwoci i dziewczyny zrobiło się cicho. Nie wiedziała czy boją się jej reakcji na nową postać przy boku Syriusza która dosłownie na nim wisiała, czy tym jak wygląda.
-Dorcas.. przyszłaś - powiedziała Lily z pełną buzią lustrując ją od stóp do głowy.
Dorcas ominęła Syriusza i jego "dziewczynę" po czym usiadła między Peterem a Alicją po drugiej stronie stołu. Nałożyła sobie płatki i wlała ciepłe mleko.
-Jeju, to tyle kalorii - usłyszała piskliwy głos gdzieś naprzeciwko siebie. Jej łyżka zatrzymała się w połowie drogi do buzi. Nie wiedziała czy udać że tego nie słyszała, czy walnąć jakiś komentarz. Spojrzała przez stół na blondynkę z różową opaską we włosach z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Cóż. Gdybym wyglądała jak ty, też martwiłabym się o kalorie - powiedziała, po czym włożyła łyżkę do buzi. Wszyscy parsknęli śmiechem, Ann prawie zadławiła sie płatkami, a Syriusz spojrzał na nią surowo.
-Remus, idziemy na astronomię? - zapytała specjalnie ignorując Blacka, z którym to zawsze chodziła na tą lekcję. Z całej grupy tylko ich trójka chodziła na tę lekcję, dlatego chodzili zawsze razem.
-Yy.. jasne - powiedział wstając.
-Dorcas, nie zjadłaś prawie nic! - oburzyła się Alicja, a Dorcas spojrzała przez ramię, i posłała jej najładniejszy uśmiech na świecie. Syriusz poruszył się na krześle chcąc za nią pobiec, krzyczeć że nie chciał, i że nie chce jej stracić. Zamiast tego jednak wziął do buzi kolejną łyżkę jajecznicy.



"You'd steal the food right out my mouth and I'd watch you eat it
And I still don't know why, why I love you so much"


__________________________________________________________________



Początki są trudne.. Mówi się. Ja w to szczerze wierzę, bo nie wyszło mi to tak, jakbym chciała.
Jestem A.
Niektórzy z was, mogą znać mnie z
I Knew you were trouble i Everything that kills me, make me feel alive.
Czyli dwóch blogów związanych z Klaroline.
Moje stare czytelniczki mogą mieć mi za złe, ze odwróciłam się od TVD, ale spokojnie moje kochane, babypleasebemine.blogspot.com - jeszcze długo z nami pobędzie, natomiast I knew (..) już się kończy, więc postanowiłam swoich sił w czymś nowym :)
Dziś pokazuje wam zupełnie inną historię :)
Mam nadzieję że się wam spodoba.


Dziękuję Arianie z 
za to cudo, które jest perełką mojego bloga :)
Dedykuję Ci wszystko co jest na tym blogu, bo 50% jest twoje :)

1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie, podoba mi się :)) Ciekawi mnie główna bohaterka. Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę.
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;*
    original-family.blogspot.com
    books-bookseverywhere.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń