SHE WILL BE LOVED
Obudziła się w wyśmienitym humorze. Spojrzała na śpiące przyjaciółki, i zaśmiała się widząc ich roztrzepane włosy po poduszkach. Dziś wszyscy wyjeżdżali z zamku na Święta Bożego Narodzenia. Wszyscy, oprócz niej. Westchnęła głośno wstając. Zabrała koc z fotela stojącego w kącie, i chwyciwszy jeszcze książkę, zeszła do pokoju wspólnego. Położyła się na kanapie i napawała ciepłem bijącym od kominka. Nagle w pokoju pojawił się zaspany Syriusz, z kopertą w ręce. Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, gdy odkrywał jej koc, i kładł się przy niej, otwierając po chwili list.
-Hmm.. Wujek Jack zaprasza mnie na święta. - mruknął, a Dorcas podniosła brwi.
-Nie znam go? - zapytała, a on się zaśmiał.
-Brat matki, ale bardziej jak ja, niż oni. - wyjaśnił, a ona uśmiechnęła się na dźwięk jego radosnego głosu.
-Wreszcie będę mógł spędzić święta przy swojej rodzinie, nie czując się dziwnie przy rodzicach Jamesa.
-Przecież oni Cię uwielbiają!
-Wiem, ale dziwnie mi tak, otwierać prezenty od nich i w ogóle. Już w sumie to już norma, ale wiesz...
-Rozumiem. - mruknęła wtulając się w jego ramię. Przyzwyczaiła się do tego że on jest obok.
-A ty, wracasz do domu, co?
-Nie, zostaje w tym roku w zamku. - mruknęła, jednak nie przejmując się jego nagle napiętym ciałem, zamknęła oczy i odłożyła książkę.
-Jedź ze mną.
-Co? - wstała nagle patrząc na niego jakby nagle przeszedł porażenie mózgu.
-No, jedź ze mną. Będziesz tu sama siedzieć? Wujek się nie obrazi, a mi będzie raźniej.
-Nie. - urwała.
-Bez Ciebie nie pojadę. Jak ty zostajesz, to i ja zostaje - zaszantażował ją, a ona spojrzała na niego wrogo.
-Żartujesz sobie ze mnie.
"I don't mind spending everyday
Out on your center in the pouring rain"
* * *
Nie żartował. Stała w Hogsmeade w towarzystwie profesor McGonagall i Syriusza, czekając aż przyjdzie czas na ich świstoklik.
-No moi kochani, możecie ruszać - powiedziała kobieta, a oni chwycili starego kafla. Po chwili byli na zielonej polanie, a wśród nich były tylko drzewa. Syriusz spojrzał przed siebie nie widząc nic po za mchem i ewentualnie jakąś sarną w oddali.
-Co jest? - zapytał odwracając się - O! - wykrzyknął zdziwiony. Dorcas odwróciła się i zdziwiona sapnęła. Przed nią stał cudowny dom, piętrowy, na górze zrobiony z brązowego drewna, na dole z ciemnego marmuru. Wielkie, sięgające od sufitu do podłogi okna. Dziewczyna sapnęła z podniecenia.
-Jezu, jakie cudo - szepnęła patrząc jak Black podchodzi i puka do drzwi. Po chwili otworzył im cudowny wręcz, wysoki brunet. Miał około czterdzieści lat, i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Syriusz! - wykrzyknął ściskając siostrzeńca - A to pewnie... Dorcas o której tyle pisałeś w ostatnim liście, tak?
Dziewczyna pokiwała twierdząco z uśmiechem, podając mężczyźnie dłoń.
-Wchodźcie, już wszyscy są.
-Wszyscy?
* * *
I tak zaczął się jego horror. Cóż, niczego niespodziewający się Syriusz, w przedsionku domu dostrzegł Andromedę ze swoim mężem Tedem, i ich dwuletnią córeczkę Nimfadorę. Mały brzdąc od razu przykleił się do jego nogi, a zaskoczona kuzynka przytuliła go mocno, pytając jak się czuje. Brunetka od dawna nie miała kontaktu z rodzicami. Wiedziała co dzieje się w jej rodzinie, kto z kim się żeni albo rozwodzi, jednak nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Szczególnie po tym, jak potraktowali Teda - jej mugolskiego męża. Zdziwiona Dorcas tylko uśmiechała się na ten obrazek.
-Czekaj, czekaj.. Dorcas? - zapytała dziewczyna, a Meadowes znieruchomiała. Czarna miała nadzieję że Andromeda jej nie pozna. - Jejuniu, jak ty wyrosłaś! Słyszałam o sprawie z twoimi rodzicami.. Przykro mi, ale pamiętaj nie jesteś sama. W sumie to wszyscy jesteśmy na wygnaniu - powiedziała tuląc ją do siebie. Znad jej ramienia zobaczyła zdziwionego Syriusza, a jego wzrok mówił jednoznacznie "musimy pogadać".
"It's not always rainbows and butterflies
It's compromise that moves us along"
* * *
-Słuchajcie gołąbeczki, z racji tego że mamy tutaj Andromedę i Teda, mam tylko jeden wolny pokój. A jako że mam w niego wstawione tylko jedno łózko, nie wiem czy nie będzie..
-Nie, wszystko w porządku - powiedział szybko Syriusz, a Jack uśmiechnął się szeroko. Swoją droga, ile można się uśmiechać?
-No, to widzimy się na wigilijnej kolacji. Start o 20! - powiedział wskazując im pokój. Czarna weszła do niego z obawą, wiedziała że gdy tylko zostanie z Blackiem sam na sam, zaczną się pytania. Sypialnia była przytulna, na środku stało wielkie łóżko, a oknach były jasne zasłony które sprawiały że pokój wydawał się być ciepły. Rzuciła się na łóżko i przykryła od razu kocem, zamykając uprzednio okno. Syriusz zamknął za sobą drzwi, i spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał siadając na przeciwko niej. Dotknęła jego dłoni, robiąc maślane oczy.
-Musimy o tym rozmawiać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, jednak widząc jego zdenerwowaną minę, spuściła wzrok i zaczęła mówić - Wyrzuciła mnie z domu, bo nie chciałam wyjść za Malfoya. - powiedziała, a on zdziwiony sapnął.
-Ale.. kiedy?
-Na początku wakacji.
-Dziewczyny nic nie mówiły - powiedział robiąc śmieszną minę
-Bo one nic nie wiedzą. Mieszkałam całe wakacje w dziurawym kotle.
-CO? Dlaczego nic nie powiedziałaś? Dorcas! - warknął, a ona spojrzała na niego tymi łanimi oczami. Nie wiedział co zrobić, dlatego przyciągnął ją do siebie, i przytulił mocno.
-Nigdy więcej nie zataisz takiej rzeczy.
"Ask her if she wants to stay a while
And she will be loved"
* * *
Obudziła się gdy budzik stojący na stoliku nocnym zadzwonił. Była dziewiętnasta. Spojrzała na wciąż śpiącego przy niej Syriusza. Po słonych łzach, które spływały zaparcie po jej policzkach w czasie ich wcześniejszej rozmowy, nie było śladu.
-Syriusz - szepnęła kładąc się przy nim. Mruknął cicho, jednak nie otworzył oczu. - Budź się, czas wstawać. Musimy się przebrać.
-Jeszcze pięć minut- szepnął, a ona westchnęła wstając z łóżka. Weszła do łazienki która znajdowała się w ich pokoju i od razu wzięła prysznic. Gdy wyszła z wanny, całe lustro było zaparowane. Szybko wyprostowała włosy, i zrobiła makijaż, ubierając od razu bieliznę. Spojrzała na sukienkę, którą przygotowała, i ogarnęły ją wątpliwości. Czarna koronka wydawała się być teraz zbyt.. ekstrawagancka. Ubrała ją na siebie, i spięła włosy w warkocz. Usłyszała głos Syriusza, że jest już gotowy i schodzi na dół, po czym zerknęła na zegarek. W jednej sekundzie podbiegła do łóżka w pokoju i wyjęła obcasy z balu Bożonarodzeniowego. Po chwili już opuszczała pokój, schodząc powoli z długich schodów, u których stóp stał Łapa. Black ubrany w garnitur, spojrzał na nią dopiero po chwili.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział, otwierając szerzej oczy. Dziewczyna bez komentarza odwróciła się do niego tyłem. Spojrzała na niego w odbiciu lustra stojącego nieopodal nich. Położył swoją brodę na jej ramieniu, i objął.
-Już wiem co mają na myśli ludzie.
-Jacy ludzie?
-No w szkole..
-Ale, co?
-To, że do siebie pasujemy - pocałował ją w głowę, i wszedł do salonu.
* * *
Gdy weszła za nim, oniemiała. Stół, stojący niegdyś na boku pokoju, teraz ustawiony był po jego środku, i wręcz uginał się od przeróżnych potraw. Spojrzała w stronę starszego Blacka, który w czarnym garniturze prezentował się wykwintnie. Po chwili podszedł do niego Syriusz, a ona gdyby ich nie znała, powiedziałaby że to ojciec z synem, albo nawet bracia. Wyglądali i zachowywali się identycznie.
-Dorcas, siadaj - głos Andromedy wyrwał ją z zamyślenia. Usiadła na krześle obok Łapy i modliła się w głowie, o to żeby nie musieli sobie składać życzeń.
-To może podzielmy się najpierw opłatkiem - powiedział Ted, a ona jęknęła w myślach. Wzięła kawałek białego wafelka w dłoń i podchodziła po kolei do każdej osoby życząc dosłownie to samo. W końcu, trafiła na ostatnią osobę.
-No.. - powiedziała patrząc w jego stalowe oczy.
-Życzę Ci.. nie wiem czego Ci życzyć. Chyba pójdę w banał. Szczęścia. I miłości. Dużo dzieci, i spełnienia marzeń.- Ze mną - pomyślał - A no i tego żeby egzaminy Ci dobrze poszły - powiedział kończąc swoje życzenia szybko.
-Nawzajem. - odsapnęła łamiąc się z nim opłatkiem. Chłopak spojrzał ukradkiem na rodzinę, zajętą sobą, i korzystając z nieuwagi chwycił ją za biodro i przyciągnął do siebie, łącząc ich usta w krótkim pocałunku.
"I know I tend to get so insecure
It doesn't matter anymore"
* * *
Weszła do pokoju spoglądając na chłopaka leżącego na łóżku z zamkniętymi oczami. Było jej głupio, że nie mogła pomóc w przygotowaniu kolacji, więc postanowiła pomóc sprzątać, i mimo wielu protestów ze strony rodziny Syriusza, uparła się. Jednak sprzątanie to była tylko przykrywka. Tak naprawdę bała się po prostu tego, co może wydarzyć się po powrocie do pokoju i chciała ten czas za wszelką cenę wydłużyć. Lekko podenerwowana chwyciła wcześniej przygotowaną piżamę i ruszyła czym prędzej do łazienki. Gdy zrobiła już wszystko, od prysznica, przez maseczkę i nawilżenie całej skóry, w końcu z westchnięciem zgasiła światło, i położyła się przy śpiącym mężczyźnie. Dotknęła lekko dłonią ust i poczuła przypływ ciepła. Od czasu balu jej stosunki z Blackiem zmieniły się nie do poznania. Nie tylko przez to, że wrócili do swoich starych nawyków jeszcze z piątej klasy, ale było też coś więcej.. Coś czego nie potrafiła opisać. Położyła się tyłem do niego, a już po sekundzie czuła jak jego ramiona oplatają jej ciało, jakby wyczuł jej obecność przez sen. Uśmiechnęła się. Szczęście. To chyba właśnie to uczucie ją ogarnęło.
* * *
-Syriusz, ale błagam Cię no !! - wykrzyknęła, gdy po raz kolejny wleciała w zaspę śniegu. Chłopak śmiał się wniebogłosy z jej zdenerwowania i mocno potarganych włosów. Ze wściekłą miną wstała, i po raz kolejny otrzepała się z białego puchu. - Jeszcze raz, i walnę w Ciebie jakimś urokiem - warknęła, a on zaśmiał się jeszcze głośniej, chwytając się za brzuch. Wściekła dziewczyna ruszyła do przodu, kierując się w stronę domu Pottera, a on stał tak chwilę, ocierając łzy szczęścia. Spojrzał za nią, czarny, długi płaszcz, czarne spodnie, i czarne buty na wysokim obcasie. Jedyne co odbijało się od czerni to puchaty, czerwony szalik i czerwone rękawiczki. Pamiętał złą minę wujka Jacka, gdy wychodziła bez czapki. Zaśmiał się cicho. On nosił czapkę, za to nie cierpiał rękawiczek. Ona nie znosiła czapek, ale za to ubierała zawsze rękawiczki. Podbiegł do niej, unosząc ją i obracając się wokół własnej osi. Dziewczyna pisnęła głośno, przestraszona.
-Chodź do Potterów, bo Pani Dorea Cię zabije. - powiedziała, gdy już postawił ją na ziemię. Chłopak spojrzał jej w oczy, a ona zrobiła zdziwioną minę. Nagle temperatura w powietrzu zdawała się podnieść o kilkanaście stopni. Syriusz zbliżył do niej swoją twarz wkładając swoją dłoń w jej długie włosy, a ona już przygotowała się psychicznie na pocałunek. Już czuła jego usta na swoich, gdy nagle chłopak wycofał się, a na jej twarzy znalazła się mokra maź.
-BLACK! - wrzasnęła gdy otarła już twarz ze śniegu.
Dogoniła go dopiero gdy wchodził na podwórko Potterów. Zapukał dwa razy, a po chwili otworzyła mu piękna kobieta, o długich brązowych włosach i ciepłym spojrzeniu.
-Syriusz, Dorcas, nareszcie. Wszyscy już są! Wchodźcie - powiedziała, a oni weszli do środka. W domu naprawdę byli już wszyscy po za nimi. Gdy tylko weszli, przyjaciele spojrzeli na nich ukradkiem, i uśmiechnęli się do siebie. Dorcas widząc miny zebranych, spojrzała na Syriusza. No tak, oboje mieli czerwone policzki od mrozu i mokre ubrania od śniegu. Rozeźlona zdjęła płaszcz i buty po czym wchodząc do pokoju trąciła ramie Łapy tak, że biedny chłopak zdejmujący akurat buty prawie się wywrócił. Dziewczyna podeszła do Ann i zabrała od niej szczotkę, by wyczesać lód z włosów. Spojrzał na nią, i gdy już zdjął odzienie wierzchnie, podszedł do uczesanej już Meadowes i denerwując ją jeszcze bardziej, rozczochrał jej włosy.
* * *
-No mówię Ci, weź go ode mnie bo go dziś zabije - powiedziała do Lily gdy przygotowywały razem z Panią Potter herbatę i ciasto. Kobiety zaśmiały się, czując że wreszcie relacja Meadowes i Black wróciła na właściwy tor. Po chwili do pomieszczenia wpadł Syriusz, a rozeźlona Dorcas aż zamknęła oczy.
-Może pomóc?- zapytał, uśmiechając się szeroko do Dorei.
-Mi nie, ale możesz pomóc Dorcas kroić ciasta - powiedziała, na co czarna aż sapnęła.
-Czeeeeeeeeeeeeść - przeciągnął długo Black, uśmiechając się słodko do Meadowes.
-Spadaj, Black.
-Oj no nie gniewaj się - mruknął biorąc nóż do ręki. Nagle w kuchni zrobiło się cicho. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym nie było nikogo oprócz nich. - Kocie..
-Black, ostrzegam. Mam nóż, i nie zamierzam się zawahać przed użyciem go. - warknęła odwracając się w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się lekko, dotykając jej dłoni i zabierając jej sprawnym ruchem ostrze. Odłożył go na blat, po czym stanął bliżej czarnej, schylając do niej twarz.
-Przepraszam - szepnął, a ona spłonęła rumieńcem. Mój ty Boże, ona spłonęła rumieńcem. To się nie zdarza. Nigdy. Chłopak dotknął jej policzka, a ona jak zaczarowana spojrzała się w jego oczy. Po chwili położył jej dłoń na szyi i przyciągnął ją do siebie, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Dziewczyna mruknęła w jego usta, a on uśmiechnął się, nie przestając jej całować.
Nie mógł się od niej oderwać. Odkąd pocałował ją w wigilię, myślał tylko o jej słodkich ustach. Odkąd zasypia przy niej, myśli tylko o cieple jej ciała, przy jego ciele. Chciał mieć ją przy sobie. Po prostu.
-Dorcas, przyszedł do nas list od Alicji z Par...Och, przepraszam - słysząc głos Ann, oderwali się od siebie, jednak gdy spojrzeli w stronę drzwi, były już z powrotem zamknięte.
-Mamy przerąbane - mruknęła Meadowes, wiedząc że od teraz,gdy tylko Ruda się o tym dowie, a dowie na pewno, nie da im spokoju.
"I've had you so many times but somehow
I want more."
-Hmm.. Wujek Jack zaprasza mnie na święta. - mruknął, a Dorcas podniosła brwi.
-Nie znam go? - zapytała, a on się zaśmiał.
-Brat matki, ale bardziej jak ja, niż oni. - wyjaśnił, a ona uśmiechnęła się na dźwięk jego radosnego głosu.
-Wreszcie będę mógł spędzić święta przy swojej rodzinie, nie czując się dziwnie przy rodzicach Jamesa.
-Przecież oni Cię uwielbiają!
-Wiem, ale dziwnie mi tak, otwierać prezenty od nich i w ogóle. Już w sumie to już norma, ale wiesz...
-Rozumiem. - mruknęła wtulając się w jego ramię. Przyzwyczaiła się do tego że on jest obok.
-A ty, wracasz do domu, co?
-Nie, zostaje w tym roku w zamku. - mruknęła, jednak nie przejmując się jego nagle napiętym ciałem, zamknęła oczy i odłożyła książkę.
-Jedź ze mną.
-Co? - wstała nagle patrząc na niego jakby nagle przeszedł porażenie mózgu.
-No, jedź ze mną. Będziesz tu sama siedzieć? Wujek się nie obrazi, a mi będzie raźniej.
-Nie. - urwała.
-Bez Ciebie nie pojadę. Jak ty zostajesz, to i ja zostaje - zaszantażował ją, a ona spojrzała na niego wrogo.
-Żartujesz sobie ze mnie.
"I don't mind spending everyday
Out on your center in the pouring rain"
* * *
Nie żartował. Stała w Hogsmeade w towarzystwie profesor McGonagall i Syriusza, czekając aż przyjdzie czas na ich świstoklik.
-No moi kochani, możecie ruszać - powiedziała kobieta, a oni chwycili starego kafla. Po chwili byli na zielonej polanie, a wśród nich były tylko drzewa. Syriusz spojrzał przed siebie nie widząc nic po za mchem i ewentualnie jakąś sarną w oddali.
-Co jest? - zapytał odwracając się - O! - wykrzyknął zdziwiony. Dorcas odwróciła się i zdziwiona sapnęła. Przed nią stał cudowny dom, piętrowy, na górze zrobiony z brązowego drewna, na dole z ciemnego marmuru. Wielkie, sięgające od sufitu do podłogi okna. Dziewczyna sapnęła z podniecenia.
-Jezu, jakie cudo - szepnęła patrząc jak Black podchodzi i puka do drzwi. Po chwili otworzył im cudowny wręcz, wysoki brunet. Miał około czterdzieści lat, i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Syriusz! - wykrzyknął ściskając siostrzeńca - A to pewnie... Dorcas o której tyle pisałeś w ostatnim liście, tak?
Dziewczyna pokiwała twierdząco z uśmiechem, podając mężczyźnie dłoń.
-Wchodźcie, już wszyscy są.
-Wszyscy?
"My heart is full and my door's always open,
You come anytime you want"
I tak zaczął się jego horror. Cóż, niczego niespodziewający się Syriusz, w przedsionku domu dostrzegł Andromedę ze swoim mężem Tedem, i ich dwuletnią córeczkę Nimfadorę. Mały brzdąc od razu przykleił się do jego nogi, a zaskoczona kuzynka przytuliła go mocno, pytając jak się czuje. Brunetka od dawna nie miała kontaktu z rodzicami. Wiedziała co dzieje się w jej rodzinie, kto z kim się żeni albo rozwodzi, jednak nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Szczególnie po tym, jak potraktowali Teda - jej mugolskiego męża. Zdziwiona Dorcas tylko uśmiechała się na ten obrazek.
-Czekaj, czekaj.. Dorcas? - zapytała dziewczyna, a Meadowes znieruchomiała. Czarna miała nadzieję że Andromeda jej nie pozna. - Jejuniu, jak ty wyrosłaś! Słyszałam o sprawie z twoimi rodzicami.. Przykro mi, ale pamiętaj nie jesteś sama. W sumie to wszyscy jesteśmy na wygnaniu - powiedziała tuląc ją do siebie. Znad jej ramienia zobaczyła zdziwionego Syriusza, a jego wzrok mówił jednoznacznie "musimy pogadać".
"It's not always rainbows and butterflies
It's compromise that moves us along"
* * *
-Słuchajcie gołąbeczki, z racji tego że mamy tutaj Andromedę i Teda, mam tylko jeden wolny pokój. A jako że mam w niego wstawione tylko jedno łózko, nie wiem czy nie będzie..
-Nie, wszystko w porządku - powiedział szybko Syriusz, a Jack uśmiechnął się szeroko. Swoją droga, ile można się uśmiechać?
-No, to widzimy się na wigilijnej kolacji. Start o 20! - powiedział wskazując im pokój. Czarna weszła do niego z obawą, wiedziała że gdy tylko zostanie z Blackiem sam na sam, zaczną się pytania. Sypialnia była przytulna, na środku stało wielkie łóżko, a oknach były jasne zasłony które sprawiały że pokój wydawał się być ciepły. Rzuciła się na łóżko i przykryła od razu kocem, zamykając uprzednio okno. Syriusz zamknął za sobą drzwi, i spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał siadając na przeciwko niej. Dotknęła jego dłoni, robiąc maślane oczy.
-Musimy o tym rozmawiać? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, jednak widząc jego zdenerwowaną minę, spuściła wzrok i zaczęła mówić - Wyrzuciła mnie z domu, bo nie chciałam wyjść za Malfoya. - powiedziała, a on zdziwiony sapnął.
-Ale.. kiedy?
-Na początku wakacji.
-Dziewczyny nic nie mówiły - powiedział robiąc śmieszną minę
-Bo one nic nie wiedzą. Mieszkałam całe wakacje w dziurawym kotle.
-CO? Dlaczego nic nie powiedziałaś? Dorcas! - warknął, a ona spojrzała na niego tymi łanimi oczami. Nie wiedział co zrobić, dlatego przyciągnął ją do siebie, i przytulił mocno.
-Nigdy więcej nie zataisz takiej rzeczy.
"Ask her if she wants to stay a while
And she will be loved"
* * *
Obudziła się gdy budzik stojący na stoliku nocnym zadzwonił. Była dziewiętnasta. Spojrzała na wciąż śpiącego przy niej Syriusza. Po słonych łzach, które spływały zaparcie po jej policzkach w czasie ich wcześniejszej rozmowy, nie było śladu.
-Syriusz - szepnęła kładąc się przy nim. Mruknął cicho, jednak nie otworzył oczu. - Budź się, czas wstawać. Musimy się przebrać.
-Jeszcze pięć minut- szepnął, a ona westchnęła wstając z łóżka. Weszła do łazienki która znajdowała się w ich pokoju i od razu wzięła prysznic. Gdy wyszła z wanny, całe lustro było zaparowane. Szybko wyprostowała włosy, i zrobiła makijaż, ubierając od razu bieliznę. Spojrzała na sukienkę, którą przygotowała, i ogarnęły ją wątpliwości. Czarna koronka wydawała się być teraz zbyt.. ekstrawagancka. Ubrała ją na siebie, i spięła włosy w warkocz. Usłyszała głos Syriusza, że jest już gotowy i schodzi na dół, po czym zerknęła na zegarek. W jednej sekundzie podbiegła do łóżka w pokoju i wyjęła obcasy z balu Bożonarodzeniowego. Po chwili już opuszczała pokój, schodząc powoli z długich schodów, u których stóp stał Łapa. Black ubrany w garnitur, spojrzał na nią dopiero po chwili.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział, otwierając szerzej oczy. Dziewczyna bez komentarza odwróciła się do niego tyłem. Spojrzała na niego w odbiciu lustra stojącego nieopodal nich. Położył swoją brodę na jej ramieniu, i objął.
-Już wiem co mają na myśli ludzie.
-Jacy ludzie?
-No w szkole..
-Ale, co?
-To, że do siebie pasujemy - pocałował ją w głowę, i wszedł do salonu.
"Know all of the things that make you who you are"
* * *
Gdy weszła za nim, oniemiała. Stół, stojący niegdyś na boku pokoju, teraz ustawiony był po jego środku, i wręcz uginał się od przeróżnych potraw. Spojrzała w stronę starszego Blacka, który w czarnym garniturze prezentował się wykwintnie. Po chwili podszedł do niego Syriusz, a ona gdyby ich nie znała, powiedziałaby że to ojciec z synem, albo nawet bracia. Wyglądali i zachowywali się identycznie.
-Dorcas, siadaj - głos Andromedy wyrwał ją z zamyślenia. Usiadła na krześle obok Łapy i modliła się w głowie, o to żeby nie musieli sobie składać życzeń.
-To może podzielmy się najpierw opłatkiem - powiedział Ted, a ona jęknęła w myślach. Wzięła kawałek białego wafelka w dłoń i podchodziła po kolei do każdej osoby życząc dosłownie to samo. W końcu, trafiła na ostatnią osobę.
-No.. - powiedziała patrząc w jego stalowe oczy.
-Życzę Ci.. nie wiem czego Ci życzyć. Chyba pójdę w banał. Szczęścia. I miłości. Dużo dzieci, i spełnienia marzeń.- Ze mną - pomyślał - A no i tego żeby egzaminy Ci dobrze poszły - powiedział kończąc swoje życzenia szybko.
-Nawzajem. - odsapnęła łamiąc się z nim opłatkiem. Chłopak spojrzał ukradkiem na rodzinę, zajętą sobą, i korzystając z nieuwagi chwycił ją za biodro i przyciągnął do siebie, łącząc ich usta w krótkim pocałunku.
"I know I tend to get so insecure
It doesn't matter anymore"
* * *
Weszła do pokoju spoglądając na chłopaka leżącego na łóżku z zamkniętymi oczami. Było jej głupio, że nie mogła pomóc w przygotowaniu kolacji, więc postanowiła pomóc sprzątać, i mimo wielu protestów ze strony rodziny Syriusza, uparła się. Jednak sprzątanie to była tylko przykrywka. Tak naprawdę bała się po prostu tego, co może wydarzyć się po powrocie do pokoju i chciała ten czas za wszelką cenę wydłużyć. Lekko podenerwowana chwyciła wcześniej przygotowaną piżamę i ruszyła czym prędzej do łazienki. Gdy zrobiła już wszystko, od prysznica, przez maseczkę i nawilżenie całej skóry, w końcu z westchnięciem zgasiła światło, i położyła się przy śpiącym mężczyźnie. Dotknęła lekko dłonią ust i poczuła przypływ ciepła. Od czasu balu jej stosunki z Blackiem zmieniły się nie do poznania. Nie tylko przez to, że wrócili do swoich starych nawyków jeszcze z piątej klasy, ale było też coś więcej.. Coś czego nie potrafiła opisać. Położyła się tyłem do niego, a już po sekundzie czuła jak jego ramiona oplatają jej ciało, jakby wyczuł jej obecność przez sen. Uśmiechnęła się. Szczęście. To chyba właśnie to uczucie ją ogarnęło.
"I know that goodbye means nothing at all
Comes back and begs me to catch her every time she falls"
* * *
-Syriusz, ale błagam Cię no !! - wykrzyknęła, gdy po raz kolejny wleciała w zaspę śniegu. Chłopak śmiał się wniebogłosy z jej zdenerwowania i mocno potarganych włosów. Ze wściekłą miną wstała, i po raz kolejny otrzepała się z białego puchu. - Jeszcze raz, i walnę w Ciebie jakimś urokiem - warknęła, a on zaśmiał się jeszcze głośniej, chwytając się za brzuch. Wściekła dziewczyna ruszyła do przodu, kierując się w stronę domu Pottera, a on stał tak chwilę, ocierając łzy szczęścia. Spojrzał za nią, czarny, długi płaszcz, czarne spodnie, i czarne buty na wysokim obcasie. Jedyne co odbijało się od czerni to puchaty, czerwony szalik i czerwone rękawiczki. Pamiętał złą minę wujka Jacka, gdy wychodziła bez czapki. Zaśmiał się cicho. On nosił czapkę, za to nie cierpiał rękawiczek. Ona nie znosiła czapek, ale za to ubierała zawsze rękawiczki. Podbiegł do niej, unosząc ją i obracając się wokół własnej osi. Dziewczyna pisnęła głośno, przestraszona.
-BLACK! - wrzasnęła gdy otarła już twarz ze śniegu.
Dogoniła go dopiero gdy wchodził na podwórko Potterów. Zapukał dwa razy, a po chwili otworzyła mu piękna kobieta, o długich brązowych włosach i ciepłym spojrzeniu.
-Syriusz, Dorcas, nareszcie. Wszyscy już są! Wchodźcie - powiedziała, a oni weszli do środka. W domu naprawdę byli już wszyscy po za nimi. Gdy tylko weszli, przyjaciele spojrzeli na nich ukradkiem, i uśmiechnęli się do siebie. Dorcas widząc miny zebranych, spojrzała na Syriusza. No tak, oboje mieli czerwone policzki od mrozu i mokre ubrania od śniegu. Rozeźlona zdjęła płaszcz i buty po czym wchodząc do pokoju trąciła ramie Łapy tak, że biedny chłopak zdejmujący akurat buty prawie się wywrócił. Dziewczyna podeszła do Ann i zabrała od niej szczotkę, by wyczesać lód z włosów. Spojrzał na nią, i gdy już zdjął odzienie wierzchnie, podszedł do uczesanej już Meadowes i denerwując ją jeszcze bardziej, rozczochrał jej włosy.
"He was always there to help her"
* * *
-No mówię Ci, weź go ode mnie bo go dziś zabije - powiedziała do Lily gdy przygotowywały razem z Panią Potter herbatę i ciasto. Kobiety zaśmiały się, czując że wreszcie relacja Meadowes i Black wróciła na właściwy tor. Po chwili do pomieszczenia wpadł Syriusz, a rozeźlona Dorcas aż zamknęła oczy.
-Może pomóc?- zapytał, uśmiechając się szeroko do Dorei.
-Mi nie, ale możesz pomóc Dorcas kroić ciasta - powiedziała, na co czarna aż sapnęła.
-Czeeeeeeeeeeeeść - przeciągnął długo Black, uśmiechając się słodko do Meadowes.
-Spadaj, Black.
-Oj no nie gniewaj się - mruknął biorąc nóż do ręki. Nagle w kuchni zrobiło się cicho. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym nie było nikogo oprócz nich. - Kocie..
-Black, ostrzegam. Mam nóż, i nie zamierzam się zawahać przed użyciem go. - warknęła odwracając się w jego stronę. Chłopak uśmiechnął się lekko, dotykając jej dłoni i zabierając jej sprawnym ruchem ostrze. Odłożył go na blat, po czym stanął bliżej czarnej, schylając do niej twarz.
-Przepraszam - szepnął, a ona spłonęła rumieńcem. Mój ty Boże, ona spłonęła rumieńcem. To się nie zdarza. Nigdy. Chłopak dotknął jej policzka, a ona jak zaczarowana spojrzała się w jego oczy. Po chwili położył jej dłoń na szyi i przyciągnął ją do siebie, łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Dziewczyna mruknęła w jego usta, a on uśmiechnął się, nie przestając jej całować.
Nie mógł się od niej oderwać. Odkąd pocałował ją w wigilię, myślał tylko o jej słodkich ustach. Odkąd zasypia przy niej, myśli tylko o cieple jej ciała, przy jego ciele. Chciał mieć ją przy sobie. Po prostu.
-Dorcas, przyszedł do nas list od Alicji z Par...Och, przepraszam - słysząc głos Ann, oderwali się od siebie, jednak gdy spojrzeli w stronę drzwi, były już z powrotem zamknięte.
-Mamy przerąbane - mruknęła Meadowes, wiedząc że od teraz,gdy tylko Ruda się o tym dowie, a dowie na pewno, nie da im spokoju.
"I've had you so many times but somehow
I want more."
_______________________________________________________________
Zaktualizowałam bohaterów. Zapraszam :)